niedziela, 7 września 2014

Alternatywne pokarmy w diecie straszyków.

Ostatnio zastanawiałem się o czym napisać na blogu, a tutaj taki temat cały czas czekał na rozwinięcie.
W notatce Idzie zima, rób zapasy, wspominałem o tym, że kiedyś skrobnę artykuł "Czym nie karmić straszyków", poniższa notatka może nie będzie dokładnie odnosić się do problemu pokarmów zabronionych, ale w dużym stopniu będzie się do tego zagadnienia odwoływać.

No właśnie idzie zima, lato dobiega końca, za jakieś 3-4 tygodnie z ogrodów zniknie malina i większość, zwłaszcza młodych hodowców, którzy chcą wszystko kawa na ławę "rozpaczliwie" ( w większości jest to ton rozkazujący) pyta na forum czym karmić owady, gdy zima zacznie dawać w kość.

W śród 99,9% początkujących hodowców i reszty społeczeństwa, które nie za bardzo ma do czynienia z tematem hodowli owadów z rzędu Phasmodea żyje przekonanie, że straszyki, czy patyczaki karmi się sałatą i trzykrotką. Te, jakże błędne i szkodzące zdrowiu naszych podopiecznych informacje w większości przypadków przekazują sprzedawcy ze sklepów zoologicznych. W takim sklepie liczy się to by zwierzaka sprzedać, jego dobro po opuszczeniu sklepu nie jest już ważne, a wiadomo - łatwiej zdobyć sałatę ( a i wizja jej podawania jakoś mniej straszna, wszak w co drugiej lodówce się znajduje) niż wybrać się do lasu na spacer po liście jeżyny (pół biedy, gdy kupujący zrozumie, że mówiąc "żywi się jeżyną" hodowca ma na myśli liście rośliny, bo większość krzywo patrzy i nie może zrozumieć jak taki owad ma zjeść owoce).
"Dzięki" niewykwalifikowanym sprzedawcom z zoologów, osoby hodujące pospolite polifagiczne gatunki, starają się usilnie posłać dalej w świat stwierdzenie że "straszyki, patyczaki i liśćce żywią się trzykrotką i sałatą - potwierdzone info. A u mnie w zoologu nawet marchewkę im pan daje"

Co gorsza, nikt tych informacji nie poddaje negacji, przyjmowane są one jako źródło czystej wiedzy.

Przyjrzyjmy się zatem alternatywnym pokarmom, polecanym przez innych i tym, które ja polecam.
Na start, ulubiona przez wszystkich trzykrotka.

Trzykrotka (Tradescantia) -  w uprawie występuje wiele odmian barwnych, gatunków i ich mieszańców. Niektórzy mylą trzykrotki z zielistkami co jest błędem wręcz karygodnym, bo pokrój rośliny jest zdecydowanie inny. Trzykrotka jest rośliną, która nadaje się jako pokarm zastępczy dla gatunków polifagicznych, czyli takich, których menu obfituje w wiele gatunków roślin z różnych rodzajów czy rodzin. Trzykrotka nie powinna stanowić jednak podstawowego składniku diety, gdyż jest rośliną, której liście zawierają znaczne ilości wody (komórki liści posiadają bardzo dobrze rozwinięte wakuole). Owady pochłaniają jej olbrzymie ilości, gdyż ta sama porcja liści trzykrotki posiada 4-5krotnie mniej wartości odżywczych i składników niezbędnych do wzrostu niż ta sama porcja liści jeżyny. Trzykrotka jest dobra na przegryzkę, jako uzupełnienie źródła wody w diecie. Nie nadaje się jednak jako pokarm cało sezonowy. Owszem, jeśli zima nagle nas zaskoczy, nie mamy zapasu liści jeżyny to przez czas śniegów możemy podawać ją naszym owadom, pamiętając o tym, że jedynie wszystkożerne gatunki skuszą się na dietę trzykrotkową.
Gatunki, które będą jadły trzykrotkę to: patyczaki rogate, indyjskie, czerwonoskrzydłe, wietnamskie, rdzawe, cały rodzaj Parapychomorpha, straszyki takie jak: nowogwinejskie, filipińskie, kolczaste (N.maerens), rogate (A.asperrimus), Trachyaretaon carmelae, Heteropteryx dilatata, Haaniella ssp, niektóre osobniki straszyków australijskich również akceptują trzykrotkę.
Zdecydowanie trzykrotki nie tkną straszyki diabelskie oraz inne gatunki ligustrożerne, a także liśćce - wszystkie gatunki. Nie wspominam tutaj o  gatunkach trudno dostępnych, czy wymagających, bo samo przez się rozumie, że są to gatunki o specyficznych wymaganiach, również tych pokarmowych.

Bazylia (Ocimum) i Melisa lekarska (Melissa officinalis) - dwie łatwo dostępne w marketach rośliny, które hodować można na parapecie w pokoju, czy kuchni. O ile wyhodujemy je sobie z nasion i nie będziemy podlewać nawozami, mogą być one używane podobnie jak trzykrotka, jako zamiennik w trakcie zimowej diety. Na początku hodowli stosowałem melisę, jako pokarm na zimę. Sprawdzała się ona znakomicie. Bardzo dobrze rosły na niej podrostki Pseudophasma accanthanotum. Jeśli idzie jednak o rośliny kupione w doniczce, należy przez okres 3-4 tygodni intensywnie je podlewać oraz wymienić część ziemi z doniczki, ma to na celu pozbycie się nadmiernej ilości nawozów, które maja służyć roślinie i wydłużyć jej ładny wygląd na sklepowej półce, a które unicestwią nasze zwierzaki w mgnieniu oka. Dopiero bo swoistym "zaaklimatyzowaniu" zakupionych roślin można podać je owadom. Melisa (tą szczególnie polecam) i bazylia sprawdzi się jako pokarm dla gatunków wymienionych przy opisie trzykrotki, a nie sprawdzi również u liśćców i ligustrożerców.

Bluszcz (Hedera) - ten dziko rosnący w lasach jest chroniony, więc nie należy go zrywać. Ten z domowej doniczki nadaje się jako alternatywny pokarm dla kilku gatunków. Bluszcz będą jadły straszyki nowogwinejskie, filipińskie, Trachyaretaon carmelae, Heteropteryx dilatata, Epidares nolimatangere, oraz patyczaki rogate, indyjskie, wietnamskie, czerwonoskrzydłe, rdzawe, cały rodzaj Parapychomorpha. Bluszcz jest rośliną trującą, więc podając ją innym gatunkom niż te wymienione wyżej (na nich przetestowano bluszcz w diecie, skutków ubocznych brak) należy mieć na uwadze ryzyko zatrucia i śmierci owada. Nie powinien on stanowić podstawy diety, a jedynie zamiennik na okres zimy, gdyż często jest uprawiany w doniczkach.

Pietruszka zwyczajna (Petroselinum crispum) - pokarm również często polecany przez specjalistów z zoologów, a będący jednym z realnych zagrożeń dla życia naszych podopiecznych. Liście pietruszki naciowej, która to głównie podawana jest owadom, zawierają mirystycynę, organiczny związek chemiczny będący naturalnym insektycydem - czyli środkiem owadobójczym. Co prawda mirystycyny w liściach dużo nie ma, jednak jej ilość jest wystarczająca, by po kilku tygodniowej diecie odprowadzić owada na tamten świat. Pietruszce w diecie mówimy stanowcze NIE!

Sałata (Lactuca sativa) - jako roślina uprawna, zanim trafi na sklepowe półki traktowana jest hektolitrami nawozów. "Ale tą kupiłem w sklepie eko" ktoś powie. Okej, może być ekologiczna, ale sałata ma pewną niezwykłą zdolność, otóż jest to roślina która w dużym stopniu ściąga metale ciężkie z gleby i powietrza. Na dobrą sprawę człowiek nie powinien faszerować się sałatą (jako dodatek do kanapek, czy sałatka raz na jakiś czas owszem, żeby nie było że coś demonizuję), a co ma powiedzieć 100 krotnie mniejszy owad, otrzymujący znacznie większą porcję sałaty?
Sałate powinno się zdecydowanie wyeliminować z diety, przestać wierzyć w mity o karmieniu straszyków liśćmi sałaty, a dla zdrowia własnego i owadów ruszyć tyłek na spacer do lasu w poszukiwaniu zimozielonej jeżyny.

Rośliny które wymieniłem wyżej to najczęściej wymieniane pokarmy zastępcze, jednak warto pamiętać o jeszcze kilku innych alternatywach.

Ognik (Pyrycantha) - zimozielony krzew, idealnie nadający się jako zamiennik dla jeżynożernych gatunków. Co prawda nie jest bardzo popularny w ogrodach i nie znosi dużego mrozu, ale jeśli ktoś go ma w ogródku, może przez okres zimy śmiało podawać go swoim owadom.

Akuba japońska (Aucuba japonica) - roślina co raz częściej spotykana na tarasach, czy w domach. Osobiście jej nie testowałem, ale według zagranicznych źródeł jest doskonałym pokarmem alternatywnym dla gatunków żywiących się ligustrem. Jeśli masz tą roślinę w domu, a ligustr za oknem stracił liście, warto ją wypróbować.

Forsycja (Forsythia)  - pospolity zamiennik ligustru dla ligustrożerców. Co prawda nie jest zimozielona, ale odcięte gałązki, wniesione do domu i przetrzymane w pokojowej temperatuże, najpierw strzelają kwieciem, a potem wypuszczają liście. Jeśli wiesz, ze nie znajdziesz ligustru zimą, warto wcześniej zaopatrzyć się w pędy forsycji i podhodować je w domu.

Paprocie - większość gatunków zarówno tych leśnych, jak i z doniczki jest akceptowana przez gatunki jeżynożerne, przetestowałem to na takich gatunkach jak Epidares nolimatangere, Dares ssp, Neohirasea ssp. 

Gdzieś kiedyś spotkałem się z informacją jakoby irga była również akceptowana przez straszyki diabelskie, mimo to sam nie sprawdzałem pokarmu i nie umiem potwierdzić tych informacji.
Również ktoś pisał kiedyś o patyczaku czerwonoskrzydłym żerującym na fikusie beniamina, ale czy jest to prawda i co stało się później z owadem nie wiem.

Alternatywnych pokarmów na pewno jest znacznie więcej. Szukając zamienników warto pamiętać o tym, że najlepiej wybierać rośliny z tej samej rodziny, istnieje wówczas znacznie większa szansa, że owady zaakceptują nowy pokarm, niż gdyby miały to być bardziej odległe taksony.
Jeśli decydujemy się na podanie rośliny doniczkowej, należy upewnić się, czy nie była ona podlewana nawozami lub opryskiwana. Jeśli tak, niezbędne jest przepłukanie ziemi, częściowa jej podmiana i obfite podlewanie przez okres minimum 3-4 tygodni, zanim poda się ją owadom do jedzenia.

I to w sumie było by na tyle co w tym momencie przychodzi mi do głowy odnośnie pokarmów. Tak więc więcej chęci do tego, by zapewnić godziwe warunki podopiecznym i łagodnej zimy życzę, co by głęboko za jeżyną nie trzeba było kopać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz