wtorek, 24 września 2013

Stilpnochlora couloniana

Po przeciągającym się do granic możliwości oczekiwaniu na jaja, w końcu udało się zaobserwować samicę w trakcie ich składania. Pora nietypowa bo ok 7 rano, przy czym samica znosi jaja zwykle w środku nocy, gdy wkoło panuje wszechobecny spokój.

Tak więc teraz krótka charakterystyka gatunku.

Naturalnym środowiskiem  występowania tego przedstawiciela prostoskrzydłych (Orthoptera) jest Floryda, Kuba, notowane jest również jego występowanie na Karaibach i Jamajce.
Stilpnochlora couloniana to największy, łatwo dostępny w hodowli gatunek z rodzaju Tettigonia.
Dorosłe samice osiągają ok. 4,5cm długości ciała. Wielkość może nie imponuje, ale należy doliczyć jeszcze wielkie skrzydła wystające daleko za odwłok. Wraz ze skrzydłami samice osiągają przeciętnie 8,5cm, maksymalnie 9cm. W hodowlach nie spotkałem się nigdy z większymi osobnikami. Samce są nieco mniejsze; długość ciała ok 3cm, ze skrzydłami 7cm.
Jest to gatunek niezwykle prosty w hodowli, zarówno jeśli chodzi o inkubację jaj, odchów nimf czy imago.
Dorosłe samice składają w ciągu swojego życia ok. 3 pakiety, w których znajduje się od 60 do ponad 120 jaj. Rekordzistka złożyła u mnie pakiet liczący dokładnie 126jaj. Składanie jaj rozpoczyna się po 1-2 miesiącach od ostatniej, imaginalnej wylinki. Jaja składane są na pędach pokarmu, gałęziach służących jako wystrój, czy siatkach wentylacyjnych, mocowane są do nich za pomocą lepkiej wydzieliny z aparatu gębowego samicy. Ułożone są w dwa lub 3 rzędy, kształt dyskowaty, owalny, koloru szaro- brązowego.
Inkubacja trwa zwykle 1,5- 2miesiące. Odbiega jednak nieco od inkubacji jaj straszyków. O ile inkubacja może odbywać się na ręcznikach papierowych, o tyle temperatura musi być znacznie wyższa. Powinna się utrzymywać na poziomie 26-28*C. Wilgotność w inkubatorze winna wynosić 75-85%. Zapewni to zraszanie jaj co wieczór, lub woda parująca z dna inkubatora butelkowego.
Młode lęgną się zwykle w 2 turach, w przeciągu 24 godzin. Są niezwykle kolorowe. Świeżo wyklute L1 zachwycają kolorami, jest to feeria barw: żółty, zielony, czerwony, niebieski, fioletowy. Słowem tęczowe nimfy. Młode są skoczne, co znacznie utrudnia prace w zbiorniku hodowlanym. Śmiertelność wśród młodych nie jest wysoka. Przy zapewnieniu odpowiedniej ilości świeżego pokarmu, temperatury z rzędy 22-24*C i dostatecznej wilgotności (ok 75%) przeżywalność wynosi ok 90%. Niestety, z wiekiem nimfy tracą swoje kolory, już jako L2 nie bardzo przypominają siebie z przed wylinki. Podstawowym kolorem ciała zaczyna być zielony, z wiekiem kolor ten nabiera intensywności i jest podstawową barwą starszych nimf (młodsze nimfy posiadają ciemne; brunatne lub czarne zabarwienie górnej części tułowia i pierwszego segmentu odwłoka) jak i imago.
Płeć u tych owadów spokojnie można już odróżnić po 5 wylince, gdy samica posiada już wyraźnie zaznaczone pokładełko.
Dorosłość osiągają zwykle po 3miesiącach od wyklucia. Dorosłe owady nie są już tak skoczne jak nimfy, samce jednak bardzo dobrze latają, nawet na spore odległości.
Dorosłe samce wydają przenikliwe, "syczące" dźwięki. Nie powinny one jednak przeszkadzać właścicielowi nocą, nie są uciążliwe i samce wydają je zwykle w momencie poprzedzającym kopulację. Samice imago posiadają wyraźne pokładełko długości ok 3-5mm.
Samica po kopulacji nosi jakiś czas białawy lub żółtawy, przejrzysty spermatofor, który po porzuceniu przez samicę często można znaleźć na dnie terrarium.

Zarówno nimfy ja i dorosłe karmimy maliną, jeżyną. W mojej hodowli nie chętnie podgryzały inne rośliny. Sporadycznie był to dąb, buk, czy leszczyna. Niektórzy hodowcy podają im również ligustr. Jest to jednak problematyczny pokarm jeśli chodzi o okres zimowy. Owady te bardzo dużo jedzą, pochłaniają niezwykłe ilości pokarmu, dlatego należy pamiętać o ciągłym uzupełnianiu jego braków. Wraz z dużym apetytem w parze idzie spora ilość zanieczyszczeń. Owady pozastawiają po sobie sporą ilość odchodów, terrarium należy zatem regularnie czyścić, chcąc uniknąć rozwoju pleśni w podłożu i wizyt niechcianych gości jak np. ziemiórki.
Gatunek ten (w odróżnieniu od innych prostoskrzydłych z mojej hodowli) nie wykazuje kanibalizmu. Od lat hodowany jest wspólnie z różnymi gatunkami straszyków w jednym terrarium. Nie polecam jednak łączyć go z liśćcami, gdyż owady mogą zostać znacznie przez pasikoniki nadgryzione i to nie z przyczyn ich "mięsożerności" a z powodu pomylenia współlokatora z liściem pokarmu.
Swoje pasikoniki w liczbie 5szt hoduję w terrarium o wymiarach 30x20x35(wysokość) cm. Razem z nimi mieszkają jeszcze inni przedstawiciele Tettigonia , czyli mniejszy znacznie rzadszy Orophus tesselatus w liczbie 6szt. Miejsca w terrarium jeszcze sporo pozostaje, owady nie wchodzą sobie w paradę, więc myślę że terrarium o wymiarach 30x30x30cm zapewni pełen komfort 5parkom.

No i to by było na tyle notatki. Na zakończenie fotki, które udało się dzisiaj ustrzelić telefonem i stare fotki osobników hodowanych jakieś 4lata temu.

Stilpnochlora couloniana - laying eggs

Stilpnochlora couloniana - female imago


Stilpnochlora couloniana - couple imago

Stilpnochlora couloniana - male imago

poniedziałek, 23 września 2013

Małopolska Noc Naukowców 2013

Dzisiaj krótka wzmianka i reklama.
Otóż zapraszam wszystkich chętnych na kolejną już  małopolską Noc Naukowców. Jedno ze spotkań, wystaw i pokazów odbędzie się na wydziale Hodowli i Biologii Zwierząt Uniwersytety Rolniczego w Krakowie. Będzie tam również obecna moja patyczakowa hodowla.
Owady błyski fleszy lubią, z chęciom zaprezentują skrzydełka. Będzie można dowiedzieć się ciekawostek, uzyskać porady hodowlane z pierwszej ręki, a i pewnie nabyć co nieco do hodowli.
Zapraszam od godz. 18 do 23 w najbliższy piątek (27 IX) na wydział HiBZ UR.

Małopolska Noc Naukowców 2013

środa, 18 września 2013

Idzie zima, rób zapasy

W ciągu ostatniego tygodnia otrzymałem chyba siedem wiadomości z zapytaniem co robić zimą z pokarmem dla owadów.
Tak więc sezon na te pytania uważam za otwarty. Pojawi się ich do czasu pierwszego śniegu jeszcze tyle, że szkoda liczyć, a i odpowiadać na każde z kolei szkoda, bo są to pytania powielane z roku na rok i wystarczy wpisać jedną frazę, taką jak "zima" w szukajce na terrarium.pl w odpowiednim dziale, by znaleźć odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania.
No ale nie każdy na terrarium.pl musi siedzieć, toteż pyta mailowo, czy w inny sposób, a blog ten też po to powstał by pomagać, a nie "zjeżdżać" innych jak to wyżej uczyniłem, za co w pierś się biję.

Więc do rzeczy.

Jako że październik za pasem, dni coraz krótsze, noce chłodniejsze, a poranki przywitają nas lada dzień przymrozkami sam wybrałem się po małe zapasy do lasu.
Wyjazd do Krakowa też nic dobrego w tej kwestii nie wróży, bo jednak żywieckie roślinki z dala od cywilizacji są o niebo lepsze od tych przetrzymywanych na balkonie w centrum Krakowa.
Tak więc plecak, wielki lniany wór, nożyczki, rękawice co by się nie pokłóć i na spacer po łąkach i do lasu.
Zebrałem rośliny takie jak: jeżyna (Rubus sp.), dąb (Quercus sp.), dziurawiec (Hypericum sp.), paproć (coś z Polypodiaceae).

Zacznijmy zatem od jeżyny, bo to ona stanowić będzie podstawę diety większości gatunków w nie tylko mojej hodowli zimą.
Zanim spadnie pierwszy śnieg, a w trakcie gdy z drzew lecą już liście, bardzo dobrze jest wybrać się do pobliskiego lasu w poszukiwaniu jeżyny zimozielonej. Jeśli z drzew opadają już liście, lub są zżółknięte, a jeżyna ma nadal zielone liście znaczy to, że jest zimozielona i możemy być pewni, że przetrwa całą zimę pod śniegiem.
Ale nie każdy ma czas by chodzić do lasu co tydzień i zbierać jeżynę dla owadów.
Oczywiście można się wybrać, przynieść jej znacznie więcej i wpakować do zamrażalnika, ale nie jest to najlepszy pomysł. W lesie, panuje zupełnie inny mikroklimat niż w zamrażalce, temperatura jest nieco wyższa niż w terenie otaczającym las, na dodatek liście jeżyny przykryte są warstwą śniegu, która izoluje je przed mrozem i wiatrem. Dzięki temu są zawsze zielone i soczyste, nie sczerniałe i wiotkie, jak po wyjęciu z lodówki.
Można takie zapasy wsadzić do wiadra z wodą i zostawić je w piwnicy czy w garażu. Jest to nieco lepszy pomysł, gdyż rośliny pozostaną w miarę świeże przez okres 2-3 tygodni, o ile będziemy uzupełniać im wodę i od czasu do czasu zrosimy liście zapewniając wyższą wilgotność niż ta, która panuje w zamkniętych pomieszczeniach. Ale po tym czasie liście zaczną żółknąć i schnąć, łodygi gnić i rośliny nie będą się do niczego nadawać.
Według mnie, najlepszym sposobem jest opcja trzecia, czyli coś pomiędzy mrożeniem, a przetrzymywaniem w pomieszczeniu.
W metodzie tej chodzi o jak najlepsze odzwierciedlenie w warunkach przydomowych warunków panujących w lesie pod śniegiem.
Zatem, gdy mam już zebrane rośliny (dobrze gdy jest ich całkiem sporo), na dworze leży już śnieg, a w prognozie pogody zapowiadają śnieżyce i 20 stopniowe mrozy, poszukujemy płachty materiału, może to być stare prześcieradło lub płótno do owijania roślin przed mrozem.
Łodygi roślin przycinamy pod skosem, pędy układamy równo jeden na drugim od czasu do czasu przelewając je wodą, nie otrząsając ich jednak z nadmiaru. Ważne jest to by wody zostało jak najwięcej między liśćmi. Możemy je związać w pęczki by łatwiej było je wybierać porcjami, gdy nadejdzie czas karmienia. Końce łodyg owijamy częściom materiału dobrze nasączonego wodą, a całość zawijamy w pozostałą część materiału, lub płótno do izolacji roślin. Takie zawiniątko wynosimy na dwór, sytuujemy gdzieś pod murem domu by był do niego łatwy dostęp i zasypujemy śniegiem. Śnieg zapewni izolację przed mrozem, woda między liśćmi przez pewien czas będzie dostępna dla roślin przez co tak szybko nie zeschną.
W ten sposób przygotowane jeżyny wytrzymały u mnie blisko 3 miesiące i po wniesieniu do domu były jak dopiero co zerwane, a świeżość utrzymywały do następnej podmiany pokarmu, nie schnąc ani opadając.
 Jeśli mieszkamy w bloku możemy tę metodę nieco zmodyfikować; wkładamy rośliny do miski z wodą, musimy jednak pamiętać o tym by pozbawić łodygę od dołu liści na długości ok 10cm, gdyż ta część zamarznie w wodzie. Wynosimy je na balkon. Rośliny polewamy obficie wodą i opatulamy prześcieradłem lub czymkolwiek innym co ochroni je przed mrozem, dymem, a zapewni wymianę gazową.

Jeżyna - Rubus sp.

Jeżyna - Rubus sp.

Na zdjęciach jeżyna z dużymi kolcami -rośnie na nasypach, lub przed lasami, w głębi lasu spotkamy tzw. jeżynę bezkolcową z delikatnymi włoskami pokrywającymi liście i cienkimi kolcami na łodygach.


Malina swoje liście i wartości pokarmowe utrzyma najdłużej do połowy listopada. Tak zwane odmiany jesienne, które owocują późnym latem i we wrześniu zatrzymują liście najdłużej. Niejednokrotnie zbierałem jeszcze pędy z zielonymi liśćmi w okolicach 10-16 listopada.
Większość malin, przynajmniej w moim sąsiedztwie, już nabiera bordowego zabarwienia łodygi, a dolne liście zaczynają już żółknąć co niechybnie zwiastuje koniec lata. Będą się nadawały do zerwania jeszcze przez około 3-4tygodnie.
A co z mrożeniem liści malin? No niestety to nic nie da. W skrócie - woda znajdująca się w liściach rozsadzi komórki pod wpływem ujemnej temperatury. Liście staną się brązowe, będą nieprzyjemnie pachniały, zaczną odpadać od łodyg i szybko pleśnieć lub schnąc na wiór przy niskiej wilgotności. A nie o taki pokarm zimą nam chodzi. Takie liście nie zawierają nic dobrego i przydatnego w diecie owadów.

Maliniak

Malina - odmiana jesienna - przebarwień łodyg brak

Malina - widoczne przebarwienia łodyg


Mam nadzieję, ze temat rodzaju Rubus wyczerpałem, brnijmy zatem dalej.

Co z dębem? Dąb powinien utrzymać w miarę zielone liście najdłużej do pierwszego tygodnia listopada (zwykle w drugiej połowie października jest już jednak żółty). Potem zaczną żółknąć i brązowieć i nie będą nadawały się zbytnio na pokarm.
Dąb można jednak zamrozić. Póki ma on jeszcze zielone liście, a temperatury są już bardzo niskie, zbieramy gałązki, równo podcinamy wkładamy do worka i wjeżdżamy z nimi do zamrażalki.
Po wyciągnięciu porcji najlepiej jest ją zanurzyć w zimnej wodzie. Dzięki temu liście będą bardziej zielone, jednak nie ma się co łudzić, w większości i tak zbrązowieją i zeschną na drugi dzień. Jednak pozostaną długo na gałęzi i będą mimo to chętnie podgryzane przez owady, a niejednokrotnie mogą uratować hodowlę gatunku, który nic innego niż dąb nie tknie. Oczywiście do karmienia nadaje się zarówno dąb szypułkowy, bezszypułkowy jak i czerwony.

Dąb - Quercus

Kolejny strzał - dziurawiec (Hypericum). Posiadam w hodowli gatunki, które żywią się tą rośliną. Postanowiłem więc poeksperymentować z mrożeniem. Wyniki są zadowalające. Po tygodniu przebywania w zamrażalce w foliowym woreczku, pędy po wyciągnięciu zanurzeniu w zimnej wodzie były zielone przez ok 20min, potem nabrały nieco srebrnej barwy i barwą bardziej przypominały Eucaliptus gunii, niż dziurawiec. Mimo to owady żerują na nich bez problemu. Do karmienia nadaje się zarówno ten dziko rosnący z łąki jak i formy ogrodowe, czy doniczkowe.

Dziurawiec - Hypericum

Dziurawiec - Hypericum

W lesie zebrałem również paprotkę. Co prawda nie zamrażałem jeszcze nigdy paproci, ale zimą szukając jeżyny bardzo często można znaleźć połamane przez śnieg zeszłoroczne liście. Podejrzewam zatem, że przy zapewnieniu większej wilgotności, sprawdziłby się najlepiej sposób mrożenia jak w przypadku jeżyny, to znaczy zawiniątko i na dwór pod śnieg. Oczywiście zimą  można ratować się paprotką domową o ile nie jest ona podlewana nawozami, czy zraszana insektycydami.

Paproć domowa z dniczki

Paproć z lasu

No i teraz nasz gość specjalny. Roślina, która spędza sen z powiek wielu amatorom - ligustr (Ligustrum).
To na jego temat pojawia się najwięcej pytań, to on jest mogło by się wydawać najbardziej problematyczny. Nic bardziej mylnego.
Ligustr, jak wiele innych roślin posiada odmiany zimozielone. Utrzymują one zielone liście całą zimę. Ale nie tylko one. Zwykły ligustr używany do formowania żywopłotu, sadzony między blokami, czy w ogrodzie, jeśli tylko chroniony jest od wiatru np. ścianą bloku czy inną rośliną jak Thuja również zatrzymuje liście całą zimę. Co prawda nie jest on tak gęsto pokryty liśćmi jak odmiana zimozielona, gdyż część z nich i tak opadnie, ale jest on o wiele łatwiej dostępny.
Liście z czasem, zwłaszcza gdy zima długo trwa mogą przybrać nieco bordową barwę. Bez obaw. Nadają się one tak samo do karmienia, jak te zielone. Wiatr jest największym wrogiem ligustru zimą. Dlatego najważniejsze jest szukać go między blokami, gdzie wiatr najmniej szaleje. W parkach często nie ma miejsc, w których żywopłoty byłyby osłonięte. O zanieczyszczenia nie ma się co zbytnio martwić, hodowałem owady całą zeszłą zimę na ligustrze z blokowiska z centrum Krakowa, a poprzednie lata (gdy mieszkałem w Żywcu) często rwałem gałązki na osiedlu wracając ze szkoły.
Mrożenie ligustru podobnie jak maliny nic nie da. Liście zbrązowieją, opadną i spleśnieją. Opcja zawiniątka też na nic się zda. Dlatego nie ma co panikować, a szukać miejsca gdzie wiatr nie hula, a ligustr rośnie.
A jak wygląda ligustr zimozielony? Liście są bardziej owalne, większe i bardziej mięsiste niż zwykłego. Zwykle są jaśniejsze, jasno zielone, czy wręcz żółtawe, ale zwykle występują w odmianie "variegata" zielone wnętrze, jasno obwiedzione. Wystarczy wklepać "ligustr zimozielony" w wujka googla i zobaczyć w grafice. Zdjęć cudzych umieszczać nie będę, a w necie jest ich cała masa.

Ligustr - Ligustrum

Z roślin dostępnych cały rok, a występujących w diecie owadów warto wymienić również ognik (Pyracantha). Jest to roślina jednak wrażliwa na mrozy i nie wszędzie przetrwa zimę. Warto ją dlatego przed przymrozkami owinąć jakimś materiałem, lub podobnie jak ligustr ochronić przed wiatrem i mrozem innymi roślinami, lub szukać między blokami/ domami.

Ognik - Pyracantha

Ognik - Pyracantha

Kolejna to rododendron (Rhododendron). Tej roślinie nie straszny śnieg i mróz. Jest często sadzona w ogrodach, między blokami, na działkach. Zachowuje liście zielone przez cały rok.

Warto wspomnieć również o oleandrze (Nerium). Często można go spotkać na słonecznych tarasach, ja osobiście hoduję go jako roślinę pokojową. Jest on wiecznie zielonym krzewem, który stanowi pokarm m.in dla takiego gatunku jak Trachythorax maculicollis. Jest on pospolicie sadzony wzdłuż alejek, czy na placach w Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Włoszech czy Izraelu. Należy pamiętać jednak, ze każda część rośliny jest silnie trująco i po kontakcie z sokiem z odciętej części należy umyć ręce.

Oleander - Nerium

Z kolei gdy zima zacznie ustępować, najwcześniej pąki wypuszcza bez lilak/ lilak pospolity (Syringa vulgaris). Również najwcześniej posiada on w miarę rozwinięte liście. Zawierają one jednak bardzo dużo soków, które nie najlepiej wpływają na układ pokarmowy owadów. Świeże, dopiero co rozwinięte liście podajemy w niewielkiej ilości, gdyż nadmiar powoduje biegunki, a w extremalnych wypadkach śmierć owada. Gdy liście są już suche - nie lepkie - w dotyku, lilak stanowi równie dobry co ligustr pokarm dla owadów.

Lilak - Syringa vulgaris


Oczywiście należało by wymienić jeszcze takie rośliny jak buk (Fagus), leszczyna (Corylus) czy grab (Carpinu), gdyż są one dobrym urozmaiceniem w diecie, głównie wiosną, gdy liście są świeże, a owady po zimie potrzebują świeżej dawki witamin.
Truskawkę czy poziomkę (Fragaria sp.) które również sprawdzają się jako urozmaicenie diety, gdyż nie jest prawdą, że owady należy hodować cały czas na jednym pokarmie. W terrarium spokojnie można umieścić flakon z 2-4 rodzajami roślin pokarmowych, a owady same wybiorą co chcą jeść. Błędne są stwierdzenia, jakoby urozmaicona dieta powodowała problemy zdrowotne owadów.
Bluszcz (Hedera) również sprawdza się jako roślina żywicielska, ale nie u wszystkich gatunków. Akceptują go głownie gatunki z rodziny Heteropteryginae, czy te najbardziej popularne gatunki będące w znacznej mierze polifagami.
Eukaliptus (Eucalyptus sp) jest często nieodzownym elementem w hodowli głównie australijskich gatunków. W handlu łatwo nabyć takie gatunki jak E.gunii czy E.citriodora. Oba gatunki równie dobrze sprawdzają się jako pokarm i są przyjmowane przez większość straszyków, a przy takich rodzajach jak Anchiale ssp., Acrophylla ssp. wydają się być niezastąpione i nieodzowne w diecie.
Nadal rzadka do nabycia w Polsce jest roślina taka jak salal (Gaultheria shallon). Jest ona używana w kwiaciarniach do przystrojenia bukietów, a w hodowlach powinna stanowić podstawę diety takich gatunków jak Achrioptera fallax czy Marmosoidea rossea

O trzykrotkach, sałatach, bazyliach nie napiszę teraz bo to kwestia na kolejny obszerny wpis, czym NIE karmić owadów, więc to w swoim czasie. Dzisiaj wymieniłem rośliny najczęściej stosowane w diecie straszyków oraz wymieniłem sposoby ich przetrzymywania zimą.
Mam nadzieję, ze wpis ten rozjaśni wiele problemów i odpowie na pytania. Każdy kto zapyta, będzie usilnie bowiem do niego odsyłany, aż nauczy się co i jak.

poniedziałek, 16 września 2013

Podsumowanie

Przyszedł czas na podsumowanie hodowli, bo to już rok jak wróciłem do hodowania owadów po dwu letniej przerwie.

Tradycyjnie już aktualna rozpiska hodowlana
  1. Acanthomenexenus polyacanthus - jakiś czas temu przybyło 5 parek w stadium subimago-imago, dzięki czemu zwolniłem miejsce w inkubatorach. Kolejna porcja świeżych genów, więc nie ma się co martwić o problemy w hodowli.
  2. Acrophylla wuelfingii - no i niestety padło wszystkie 5nimf, ale za to w inkubacji ponad 20jaj. Zobaczymy co to dalej będzie z tym gatunkiem.
  3. Alienobostra brocki - jeden z gatunków nazywanych prze ze mnie "szare eminencje", nie przypadł mi do gustu i opuści hodowlę. 
  4. Andropromachus scutatus "Tam Dao" - nic ciekawego, inkubuje się.
  5. Anisomorpha paromalus - powrót w hodowli, zobaczymy na ile zdrowe są owady, bo gatunek ten jest wyjątkowo słaby w hodowlach - nie mówię tu tylko o polskich, również czeskie hodowle mają problem z żywotnością owadów. W hodowli 4 samice i 2 samce.
  6. Aretaon sp. Palawan - 6 parek, cacy cacy z hodowlą.
  7. Brasidas foveolatus - tutaj ostatnio jakiś dziwny pogrom samców, padły 2sztuki. W hodowli 4samice i 1 samiec.
  8. Creoxylus spinosus - prócz wyklutych 3 samic, nadal nic się nie lęgnie.
  9. Dares philippinensis - całkiem dobrze się je hoduje, na razie 10maluchów ok L4.
  10. Dares sp. Corcker Range - jak w przypadku gatunku powyżej.
  11. Dares validispinus- samiczki już imago, można czekać na jaja, aczkolwiek troszkę na nie poczekam.
  12. Dares verrucosus - a tutaj samiczek jak nikt nie miał, tak nikt nie ma.
  13. Diapherodes gigantea - chyba pochwaliłem dzień przed zachodem słońca ostatnio. Był pogrom i to wielki. Szkoda słów.
  14. Diesbachia tamyris - bez zmian, parka i sporo jaj
  15. Epidares nolimetangere - klują się młode, dorosłe nadal żyją, takie gatunki to ja lubię.
  16. Epidares nolimetangere "GREEN"- samiec czeka, aż mu samiczka dorośnie.
  17. Haaniella dehaanii - 4samice, 2 samce około L4, i ostatnia dorosła samica, która poleci na wymianę.
  18. Haaniella scabra- pecha mam z tym gatunkiem, samiec spadł w trakcie wylinki, kolejny wydatek na ten gatunek, czyli poszukiwania kolejnego samca.
  19. Haploclonia gecko - żyją sobie spokojnie.
  20. Hemiplasta falcata - ostatnia samica wyliniała na imago, w między czasie padły 2 poprzednie samice i samiec, pozostawiając ok 60jaj. W hodowli prócz tego 1 parka.
  21. Heteropteryx dilatata - bez zmian, 1 parka imago i 1 parka L3/4
  22. Lobolithra panguana - ok 10szt L1/L2 i parka imago.
  23. Lonchodes philippinicus- sporo jaj i wiecznie żywa parka imago.
  24. Lonchodiodes samarensis - nic ciekawego, parka, jaja, inkubacja.
  25. Lonchodiodes sp. Negros - jedna z par, którą zatrzymałem w hodowli nadal żyje i doczekała się już potomstwa, które jest po trzeciej wylince.
  26. Lopaphus sp. Cuc Puhong - gatunek dojdzie do hodowli końcem tygodnia, zajmie miejsce L.sphalerus, którego hodowla została zakończona.
  27. Mearnsiana bullosa - spokojnie sobie rosną.
  28. Medaurini sp. Cuc Puhong - jakiś czas temu padł samiec, swój żywot przeżywszy w pełni (mam nadzieję), doczekał klucia pierwszych sztuk nimf, których aktualnie jest over 20.
  29. Mithrenes panayensis - masa młodych i parka imago, padły 2 stare samce swoje już spełniwszy.
  30. Myronides sp. Peleng - szybciutko klują się młode, już ok 10szt L1.
  31. Necroscia annulipes- 2 parki imago, wolny samiec, 3 nimfy L4/5 i pierwsze jaja. Kryzys powoli odwołany.
  32. Necrosciinae sp. Da Krong - niespodzianka z przed godziny. Wykluły się pierwsze 2 nimfy. Jest radość. Gatunek ma największy przyrost jaki widziałem, nimfy po wykluciu mają ok 15mm, a dorosłe samice spokojnie ponad 20cm.
  33. Neohirasea sp. Vietnam - 20 nimf L1/L3 i dorosłe trio.
  34. Neohirasea sp. Cuc Phuong - niestety nieciekawa sprawa. Osobniki z poprzedniej generacji były prawdopodobnie F1, po rodzicach z odłowu, kolejne pokolenie jest mniejsze o jakieś 5-7mm. Nie wygląda to źle, bo mniejsze rozmiary dodają im uroku, zwłaszcza, że ujawniły się ciekawe geny warunkujące kolorki i tak w hodowli można wyróżnić 3 odmiany barwne - standardową brązową, pasiastą z żółtawymi prążkami i hmm "white"? W każdym razie osobni mają bardzo jasny przedtułów, a brzegi tej jasnej plamy są kontrastowo obwiedzione. Wracając, nie wygląda to źle, ale karlenie nie wróży nic dobrego.
  35. Ocnophiloidea regularis - jaja się inkubują.
  36. Onchestus rentzi - samotna nimfa i jaja w inkubacji.
  37. Oreophoetes peruana - właśnie posłałem w świat 5szt nimf, a ze mną nadal zostało ok 15szt. Reszta jaj czmychnęła do Irlandii.
  38. Orestes mouhotii - samiczka sobie rośnie, już L5.
  39. Orxines semperi - jakieś 15jaj w inkubacji.
  40. Orxines xiphias - 3 parki subimago - imago.
  41. Oxyartes lamellatus - a tu się bardzo cieszę, bo tak zacny gatunek wraca do hodowli, ciekawe czy z jaj coś się ukluje.
  42. Oxyartes spinnipenis - inkubacja.
  43. Paramenexenus laetus - cały czas inkubacja.
  44. Peruphasma schultei "RED WINGS"- padła 1 samica, jest masa jaj, wolny samiec i 2 parki.
  45. Peruphasma schultei "PINK WINGS"- młode sobie rosną.
  46. Paraphanocles keratosqueleton "Trinidad" - drugi gatunek "szarej eminencji". Miał odpaść z hodowli, ale dałem mu szanse. Już nawet ostatnie osobniki były na aukcji, którą końcem końców wycofałem.
  47. Periphetes forcipatus - 30jaj inkubuje się.
  48. Phanocles sp. Oaxala - jak wyżej.
  49. Pharnacia ponderosa - padły 2 sztuki subimago, nie mam pojęcia czemu, została ost. szt L5/6 i całkiem sporo jaj, które dotarły od usera piter11 (którego polecam) nie tak dawno temu.
  50. Phenacephorus cornucervi "Mount Kinabalu" - padła samiczka, starość nie radość, w hodowli od października zeszłego roku, samiec żyje, a jaja nadal się inkubują.
  51. Phobaeticus serratipes - trójka kawalerów na wydaniu. Ktoś na nie chętny? Lub wymieni samicę za samca?
  52. Pseudophasma bispinosum "Tena"- no i ruszyło z kluciem, jakieś 7-9szt L1. Mówiłem już, że uwielbiam Pseudophasmy?
  53. Pseudophasma rufipes - sporo jaj i ost 2 sztuki imago, wygląda na to, ze gatunek nie jest specjalnie długowieczny.
  54. Pseudophasma subapterum - po małym zastoju ruszyło z kluciem, o gatunek jestem spokojny, w hodowli zostanie na długo.
  55. Pseudophasma velutinum - wszystkie parki imago, mam pierwsze jaja.
  56. Pylaemenes guangxiensis - sypnęło kluciem, ok 12szt L1.
  57. Ramulus nematodes "BLUE" - troszkę z problemów z linieniem ostatnio miały, padły przez to 3 szt L3. Narazie nie jestem w stanie rozpoznać płci.
  58. Ramulus sp. Khao Yai - dowiedziono, metodą prób i błędów, że gatunek ten jak ognia unika wody (o ironio), po solidnym zroszeniu i wilgotności z rzędu 80-90% utrzymującej się przez ok 4dni padła parka imago. W inkubacji około 100 jaj.
  59. Ramulus sp. Togian Island - się inkubuje.
  60. Rhaphiderus scabrosus - małe są jakieś problematyczne, zostawiają odnóża w wylinkach i każdy to inwalida, ale rosną spoko, już nawet L4.
  61. Sipyloidea larryi - na dniach pierwsze jaja, nie wiem czy coś trafi na sprzedaż.
  62. Sipyloidea meneptolemus - padła pokrzywiona samiczka, a tak to jeszcze 3 samice i 2 samce imago + zbieram jaja.
  63. Sungaya inexpectata "LOWLAND" - 3 parki, już podrośnięte.
  64. Tisamenus serratorius- samica imago, 8szt L1/L2.
Z hodowli odeszły takie gatunki jak: H.erringtoniae, P.phalingiphora, L.sphalerus. O ile planuję powrót H.erringtoniae do hodowli, tak pozostałe gatunki raczej sobie już daruję.


  1. Ancylecha fenestrata - jaja cały czas w inkubacji.
  2. Mecopoda elongata - 5sztuk nimf sobie rośnie.
  3. Orophus tesellatus - czekam niecierpliwie na pierwsze jaja, samiec urządza bardzo delikatne koncerty. Jest to o wiele spokojniejszy pod względem muzycznym gatunek niż S.couloniana.
  4. Proscopia scabra - samiec sobie żyje, mam nadzieję że poleci do słonecznej Italii bo ktoś jest na niego chętny.
  5. Pseudoproscopia latirostris - padła 1 sztuka, ale reszta ma się dobrze.
  6. Srilpnochlora couloniana - coś się samica ociąga ze składaniem jaj.
  7. Xenocatantops sp. - muszę zadbać o pojemniczek do składania jaj.
Z hodowli jak mówiłem odpadła już A.bullbosa. Samiec padł jakieś 2 tygodnie temu, ewidentnie ze starości, czyli i tak nie dożył by samicy, która gdyby dobrze wyliniała byłaby dopiero subimago.

W ciągu ostatniego roku hodowla rozwinęła się niesamowicie, przewinęło się przez nią całkiem sporo gatunków, które zagrzały miejsce na krócej lub na dłużej. Po dwuletniej przerwie, powrót do owadów to coś niezwykłego (tu podziękowania za mobilizację do tego czynu - dziękuję Klaudiu). Do ponad 8 lat hodowli czas doliczyć kolejny rok, oby kolejne były równie owocne.

Na zakończenie taka mała mahoniowa paszcza:

Lamprophis (Boaedon) fuliginosus

środa, 4 września 2013

Linienie

Z małym opóźnieniem, co prawda nie opis, ale pierwsze sfotografowane linienie.
Akurat zachciało się linieć samcowi D.tamyris około pierwszej w nocy i poszedł w ruch aparat z telefonu i o to efekt. Nie dotrwałem do końca, czyli finalnego pompowania skrzydeł. Zastałem już rano pięknie prezentującego się samca. Gdy się wybarwi zaprezentuję fotkę skrzydeł.

Zdjęcia nie najlepszej jakości, musicie wybaczyć, ale to tylko aparat z telefonu, ale proces linienia dobrze przedstawiony.

Diesbachia tamyris to jeden z moich ulubionych gatunków. Imponuje zarówno wielkością dorosłych osobników, jak i olbrzymimi kolorowymi skrzydłami.

Diesbachia tamyris - moulting

poniedziałek, 2 września 2013

Heteropteryx dilatata

Porcja nocnych informacji, czyli pchamy ten syf.

Tytuł posta  - Heteropteryx dilatata, dlatego też teraz fotka samca L3 tego gatunku.

 
Heteropteryx dilatata - male

Ale nie będzie dzisiaj żadnych opisowych notek, ale szybka relacja co w hodowli w tym tygodniu się działo.
Co najważniejsze - wykluła się dzisiaj pierwsza Pseudophasma bispinosum "Tena". Gatunek niezwykle piękny i mało popularny w hodowlach. Jeśli coś wykluje się w przeciągu 1-3dni będzie bardzo dobrze, będzie to znaczyło, że jaja są mniej więcej z jednego okresu i nie trzeba będzie czekac na kolejną nimfę 2 miesięcy.
Bardzo ładnie klują się O.peruana, M.panayensis, N. sp. Vietnam i R. scabrosus.
Ten ostatni gatunek zdążył już dzięki mnie zaliczyć klapę hodowlaną. Mianowicie, pierwsze 5 nimf spróbowałem wykarmić na dziurawcu i rododendronie. Jeden z osobników wyliniał nawet na L2, po czym wszystkie padły. Okazało się, że dziurawiec uschnął w pojemniku hodowlanym i owady padły z braku pokarmu, gdyż rododendronu w młodym stadium nie akceptują. Aktualnie ok 15szt napompowanych L1, tuż przed wylinką (każdego dnia przybywają nowe osobniki), które karmione są zawsze świeżym dziurawcem z pobliskiej łąki.
Klują się również powoli T.serratorius z ostatniej przesyłki z Czech. Niestety w paczce, a dokładniej w eppendorfie w którym były zapakowane jaja, wykluło się aż 5szt nimf, nie wyglądało to ciekawie. Spora strata, zwłaszcza ze jaj było tylko 20szt. Obecnie w terra śmiga 6szt L1.
Niestety z dodatkowych jaj S.larryi nici. Muszę zadbać dobrze o jedyną samiczkę tego gatunku, która się ostała po ataku prostoskrzydłych. Obecnie już imago, więc ważne by złożyła choć 20jaj.

Jutro w świat wędruje kolejna porcja jaj. Tym razem paczuszki wędrują do Holandii i Włoch. Oczywiście są też krajowe przesyłki. Końcem września planuję małą akcję propagującą hodowlę straszyków z kilkunastoma pakietami darmowych jaj do rozdania. Jak to będzie wyglądało jeszcze nie wiem. Może jakiś pomysł?

A już jutro dodam jakiś krótki opis gatunku.

niedziela, 1 września 2013

Krótka rozprawka o poprawnej inkubacji.


Mają być porady więc pierwsza, bardziej obszerna porcja informacji, czyli:
Jak poprawnie inkubować jaja straszyków.


Podstawowym problemem hodowców, którzy zaczynają przygodę z hodowlą owadów, głównie straszyków jest inkubacja jaj.
Już na stracie mogą pojawić się problemy i pytania, jak poprawnie je wyinkubować, co zrobić żeby owady zaczęły się kluć, jak zbudować inkubator, jaki jest najlepszy.

Zacznijmy zatem od ostatniego pytania.
Na temat inkubatorów krążą różne zdania.
Można wyróżnić dwa podstawowe typy inkubatorów: tzw. butelkowy i pudełkowy.
Wielu hodowców stosuje ten pierwszy, ale 10 lat hodowli straszyków i wiedza jaką zdobyłem od tego czasu pozwala zauważyć kilka podstawowych wad tego typu inkubatora.
Na start niech pójdzie wilgotność. Inkubator składa się z dna butelki typu PET, wypełnionego wodą, nad tym umieszczona jest gaza zamocowana recepturką, a na niej umieszczone są jaja. Całość często przykrywa część z szyjką butelki.
Niestety w tego typu konstrukcji wilgotność jest bardzo niska, temperatura w mieszkaniu/ pokoju często nie pozwala na dostateczne parowanie wody, które pozwoliło by utrzymać wilgotność na poziomie ok 85%, czego skutkiem są ciągle przeschnięte jaja, zahamowany, a w konsekwencji wstrzymany proces inkubacji i często zerwo klucie. Aby woda parowała dość dobrze potrzebna jest temperatura z rzędu 24-26*C (co w mieszkaniach, nie licząc specjalnie do tego przystosowanych pokoi hodowlanych, jest nieosiągalne), wiąże się to z dodakowymi kosztami hodowli w postaci kabli grzewczych, które wypadało by rozłożyć pod inkubatorami. Sytuowanie takich inkubatorów w pobliżu grzejników jest bardzo ryzykowne i zwykle kończy się ugotowaniem jaj. Spadki temperatur również są bardzo nie wskazane w trakcie inkubacji.
Wadą inkubatora butelkowego jest też jego nieporęczność. Średnice plastikowych butelek są małe, inkubacja jaj kilku gatunków w takim inkubatorze to zły pomysł, gdyż jaja nie powinny leżeć jedno na drugim. Dużo butelek, które są wypełnione wodą zajmuje dużo miejsca i niespecjalnie estetycznie wygląda, więc w dużych hodowlach to rozwiązanie niestety nie zdaje egzaminu.

Jakie są zatem plusy tego inkubatora, skoro się sprawdza, a ludzie często go polecają?
Na pewno przy małych hodowlach, liczących 2-3 gatunki jest on wygodnym sposobem inkubowania jaj. Istotnym plusem jest znikoma ingerencja w inkubację, to znaczy zraszanie jaj ograniczamy do zera, przyjmując, że woda w inkubatorze paruje dostatecznie dobrze (oczywiście braki wody należy sukcesywnie uzupełniać). Przy zachowaniu odpowiedniej temperatury w pomieszczeniu, a co za tym idzie odpowiedniej wilgotności sposób ten zda egzamin.

Ale po co utrudniać sobie życie skoro można łatwiej i bezpieczniej?

Moim zdaniem rozwiązaniem na wszystkie problemy zarówno początkujących hodowców, jak i tych którzy nadal szukają odpowiedniego dla siebie inkubatora jest inkubator pudełkowy.

Jest to prosta konstrukcja, składająca się z pojemnika z wieczkiem.
Najlepiej do budowy tego typu inkubatorów nadają się pojemniki na żywność, plastikowe pudełka po wacikach do uszu, ewentualnie pojemniki w które pakowana jest karmówka w zoologach.
Jak przygotować taki inkubator zapytacie. Nic prostszego. Wystarczy wyciąć w pokrywie sporych rozmiarów otwór, zostawiając jedynie tyle krawędzi, aby umocować na nich za pomocą taśmy lub kleju moskitierę, firankę z drobnymi oczkami, która posłuży jako wentylacja.
W pojemniku, a dokładniej w jego ściankach warto (aczkolwiek nie jest to konieczne) nawiercić lub wypalić dodatkowe otwory do wentylacji. Pamiętać należny jednak o tym, aby były one na tyle małe, by świeżo wykluty owad nie był wstanie się przez nie wydostać.
Dno tak przygotowanego inkubatora wykładamy ręcznikami papierowymi, które są według mnie najlepszym materiałem do inkubacji, gdyż w razie pojawienia się pleśni, wycieku zawartości jaja łatwo i szybko można je wymienić. Ręczniki również dobrze oddają wilgoć i w miarę regularnie schną co pozwala łatwo wyczuć potrzebę ich zraszania w celu podniesienia wilgotności.
Równie dobrze zamiast ręczników papierowych możemy zastosować wermikulit lub włókninę kokosową, mieszankę włókniny z piaskiem.
Na przygotowaną, wilgotną wyściółkę inkubatora wysypujemy jaja i tak o to rozpoczynamy przygodę z inkubacją.

Jakie są plusy takiego inkubatora?
Przede wszystkim łatwość wykonania i niezawodność. Inkubatory tego typu są lekkie, łatwo można je przenosić i operować nimi. Przy zapewnieniu bocznych otworów wentylacyjnych można je umieszczać jeden na  drugim. Przy sporej hodowli zajmują znacznie mniej miejsca.
Procent wylęgu w takim inkubatorze nierzadko sięga 100%, co jest zasługą odpowiednio utrzymanej wilgotności i dobrej wentylacji.
Aby utrzymać odpowiednią wilgotność należy zraszać dno inkubatora, można oczywiście zraszać jaja, woda, która na nie spada nic złego im nie zrobi, wręcz przeciwnie. Zraszać należy gdy zobaczymy, że wyściółka przesycha. W pomieszczeniu w którym znajdują się inkubatory mam zwykle 22-24st. C. co sprawia, że zraszam inkubatory regularnie co dwa dni, a dokładniej co drugi wieczór (przy zastosowaniu wermikulitu zraszanie będzie znacznie rzadsze, gdyż dobrze utrzymuje on wilgotność).

Żeby było fair. Minusem tego typu inkubatorów jest dość częsta ingerencja w nie, spowodowana zraszaniem. Większej ilości minusów nie jestem w stanie wyliczyć.

No dobrze, ale wypadało by napisać jeszcze o podstawowej wiedzy odnośnie warunków inkubacji skoro mamy już zbudowany inkubator.

Jaja najlepiej inkubować w temperaturze 22-24st. C.
Ten przedział temperatury zapewni optymalne warunki do inkubacji praktycznie 100% dostępnych w hodowli gatunków.
Obniżenie temperatury poniżej 20st. C spowoduje znaczne wydłużenie czasu inkubacji. Jednak inkubacja w temperaturze poniżej 15st. C wcale nie oznacza straty jaj. Przy zapewnieniu odpowiednich warunków wilgotności i dobrej wentylacji w niskiej temperaturze można inkubować, a raczej zimować jaja wielu gatunków w oczekiwaniu na wiosnę, gdy zimą brak pokarmu, ale to już zagadnienie na nowy artykulik.
Co do wilgotności to powinna utrzymywać się ona zawsze na wysokim poziome z rzędu 75-85%.
Odpowiednią wilgotność zapewni zraszanie inkubatora wieczorem, lub parująca woda z dna butelki.
Inkubator należy usytuować w bezpiecznym, spokojnym miejscu, gdzieś na półce szafki, z dala od bezpośredniego źródła ciepła w postaci grzejników, piecyków, w miejscu do którego nie wtargnie ciekawski kot, czy młodsze rodzeństwo. W przypadku jaj gatunków, które ich nie zagrzebują w podłożu, a jedynie rozsypują ważne jest by inkubator nie był przez cały dzień w ciemnym miejscu, musi być bowiem zachowany cykl dnia i nocy. Można to zaobserwować w cykliczności klucia się poszczególnych gatunków. Ot np. nimfy większości gatunków takich jak Oreophoetes peruana, Ramulus nematodes, Sipyloidea meneptolemus klują się nocą gdy panuje zupełna ciemność, zaobserwowałem natomiast, że liśćce klują się głównie nad ranem, natomiast młode takich gatunków jak np. Lonchodiodes sp. Negros klują się w środku dnia, lub popołudniem. Dla gatunków zagrzebujących jaja cykl dzień/noc nie ma większego znaczenia, gdyż młode klują się pod ziemią, gdzie światło słoneczne dociera w znikomej ilości.

Czas inkubacji różnych gatunków jest bardzo zmienny. Zwykle mieści się on w przedziale 3-7miesięcy.
Do skrajnych rekordzistów można zaliczyć gatunki takie jak: Hemiplasta falcata, Trachythorax maculicollis, Marmessoidea rossea, których jaja inkubują się około 1 miesiąca, oraz gatunki z rodzaju Haaniella czy Heteropteryx dilatata, których inkubacja trwa 10-12 miesięcy, a czasami dłużej.


W razie pojawienia się pleśni, lub gdy zawartość jaja wycieknie z niego, należy wymienić podłoże by nie dopuścić do nadmiernego rozwoju pleśni i straty jaj.
Czasem w inkubatorze mogą pojawić się roztocza żerujące na zepsutych jajach, warto wówczas wymienić całe podłoże, wyczyścić jaja delikatnie pędzelkiem, przepłukać je i ponownie włożyć do inkubatora. Warto też przesuszyć inkubator przez okres 1-3 dni, gdyż roztocza nie lubią suchych pomieszczeń.

Na ten moment nie przychodzi mi już nic do głowy, co warte byłoby odnotowania w tych zapiskach.
Gdyby ktoś miał pytania (o ile to czytacie) piszcie w komentarzach.

Na zakończenie fotki moich inkubatorów.

Inkubatory - widok ogólny

Inkubator

Inkubator - widok na wnętrze.
W prawej części inkubatora widać świeżo wyklute nimfy straszyków.