niedziela, 29 czerwca 2014

Chrząszcze i straszyki - fotki

Dzisiaj kilka fotek, więcej zdjęć już niebawem :)

Dares philippinicus
Dares philippinicus - male
Dares philippinicus - females


Chalocosoma caucasus - male
Chalocosoma caucassus - pair


Haaniella dehaani - females
Haniella dehaani - male
Haaniella dehaani - female

Epidares nolimatangere - pair

Dares sp. Crocke Range

Dorcus titanus SUMATRA - male
Dorcus titanus SUMATRA - pair

Cetonia aurata


poniedziałek, 2 czerwca 2014

XIV Dni Owada - podsumowanie

3 dni wielkiego, owadziego święta za nami.
Ludzi nieco mniej niż w zeszłym roku, ale całość przedsięwzięcia zasługuje na duży +.
Owady przeżyły, nic nie padło, stoisko handlowe opustoszało już w niedzielę z rana.
Owady krajowe z zacną ekipą odpowiedzialną za nie, Krzysiek Pach ze swoimi prostoskrzydłymi, Bazyliszek z modliszkami i gadami, potrójne stoisko z owadami egzotycznymi (z podziałem na moje, Heleny i uczelniane), owady dla zgłodniałych zwierzaków i nie tylko od Bugstor'a, pajęczaki Charliego, ekspozycje wydziałów uniwersytetu, wystawcy owadziej biżuterii i owadów w gablotach oraz wiodąca prym każdego popołudnia kuchnia owadzia - wbrew pozorom owady są świetną przekąską i są banalnie proste w przyrządzaniu (brawa dla Kamila za dzielne ogarnianie głodnej chmary zwiedzających, zdezorganizowanego kuchennego stoiska i uciekających świerszczy) - to wszystko i wiele więcej atrakcji dla najmłodszych złożyło się i miejmy nadzieję że jeszcze długo będzie się składać na najlepszą i największą imprezę o tematyce entomologicznej, z popularno naukowym zacięciem w Polsce.
Widzę to co roku, ze istnieje olbrzymi potrzeba organizowania tego typu imprez. Niestety, ludzie wiedzą o owadach mało, albo nic nie wiedzą. Pojawiały się przerażające mnie pytania jak "dlaczego  to nazywa się stawonóg skoro nie mieszka w stawie" lub "którą stroną ciała to [czyli straszyk] je". Co zatrważa - pytania te zadawane były w większości przez osoby już dorosłe, które zakończyły, lub kończą edukację. Gdzieś w całym systemie edukacji tkwi wielka luka. Produkujemy wykształconych analfabetów, albo ludzie zatracają chęć poznawania świata, skupiając się tylko na sobie. Brak wiedzy na tematy podstawowe to już niezwykle niebezpieczne zjawisko. Tak ekstremalne przypadki nie wiedzy były co prawda sporadyczne, ale wskazują na to że jest potrzeba zorganizowania czegoś innego niż zawody sportowe, widać, że trzeba po kimś posprzątać i dołożyć do głów garść informacji by nie mylić chrząszcza ze świerszczem, a żaby z rybą.
Żeby nie było wiedza w narodzie też jest, bardzo przyjemnie rozmawia się z najstarszym pokoleniem, gdy dziadkowie przychodzą z wnukami i z wielką pasją opisują i pokazują im owady. Bardzo miło wspominam pewne starsze małżeństwo, które co roku wybiera u nas sobie nowe gatunki owadów i co roku opisuje wrażenia z hodowli. Miło jest wiedzieć, ze ktoś dba o owady w domowym zaciszu i nie stają się one zabawką na 3dni, ze fascynacja nimi wzrasta każdego dnia i jest ktoś kto chce zgłębiać o nich wiedzę :)

Pod moją opiekę trafiły egzotyczne chrząszcze sprowadzone specjalnie na Dni Owada z niemieckiej hodowli. Będą one eksponowane jeszcze przez jakiś czas na wydziale Hodowli i Biologii Zwierząt UR, a priorytetowym dla mnie zadaniem jest pozyskać od nich materiał do dalszej hodowli. Trzymajcie kciuki żeby się udało.

Po Dniu Owada w hodowli zostało równe 20gatunków straszyków. Więcej nie będzie, mam nadzieję że mniej też nie. Do hodowli zupełnie przypadkiem dołączył jeden gatunek modlichy, mianowicie Hymenopus coronatus. Tutaj też powalczymy o rozmnożenie.

Może nieco mało płynnie, ale inaczej nie potrafię, na koniec chciałbym przejść do skomentowania pewnej sprawy, która rozegrała się dzisiaj rano jako niesmaczny owoc konkurencji między terrarystami.
Na jednej z facebookowych grup pewna pani dodał wpis o tym w jakich tragicznych warunkach przetrzymywane są zwierzęta w Bazyliszku, jak to właściciel traktuje je jako zabawki pozwalając brać je na ręce zwiedzającym (w trakcie Dni Owada) w dużej mierze dzieciom.
Troszkę we mnie wzburzyło. W sklepie bywam często, jest to jeden z lepszych odwiedzanych prze zemnie sklepów terrarystycznych w Krakowie. Doczepienie się tego że młode zbożówki mieszkają po 2-3 szt w ciasnych terrariach uznaje za nieporozumienie, owszem zwierzaki mieszkają po 2-3szt w terra o wymiarach zbliżonych do 40x40x40, ze ścianką, oświetleniem, kablami grzewczymi odpowiedni zabezpieczonymi. To jest sklep, tutaj zwierzak musi być odpowiednio wyeksponowany, nikt nie zabrania trzymać zbożówek po kilka sztuk, a pojemniki jak dla 45cm sznurówek są bardzo dobrych rozmiarów. Pani chyba zapomniała że sama pracowała kiedyś w konkurencyjnym sklepie, w którym miesięczne mahoniówki są trzymane w liczbie 8szt w jednym pojemniku, a metrowe lampropeltisy mieszkają w raku, do którego pudła mają 50cm długości, nie wspominając o najstarszym krakowskim sklepie gdzie młode węże właściwe do długości 50cm trzymane są w plastikowych 1l pojemnikach o długości ok 30cm, z wyściółką z mchu torfowca. Nikogo w tych kilku słowach nie atakuję, nikomu nie chce zaszkodzić, ale chcę pokazać nie zdrowo zirytowanym, że takie są reali sklepów. Trzeba spełnić maxiumum wymagań dla danego gatunki jak najmniejszym kosztem miejsca, materiału, czy wkładu własnego.
Co do zwierząt, które można było dotykać czy trzymać na rękach - warto byłoby zapytać właściciela, co to są za zwierzaki. Nie są to stworzenia z pierwszej lepszej łapanki, a zwierzaki, które współpracują już z nim od dłuższego czasu, na charakterze których się poznał, które są przyzwyczajone do kontaktu z człowiekiem, swego rodzaju pety, dzięki którym można pokazać ludziom że wąż nie jest pokryty śluzem i nie jest śliski, a kameleon nie zmienia barw jak w reklamie dekoralu. Z resztą nie była to jedyna osoba, która jak to zostało określone "zarzucała węże na szyję" w trakcie wystawy, ale najwidoczniej stałą się największą konkurencją w krakowskim środowisku sprzedawców. Jeśli robi się coś z głową, posiada się dostateczną wiedzę nic nie stoi na przeszkodzie bliższego kontaktu ze zwierzęciem.
Proponuję sobie odpocząć i najpierw pomyśleć o sobie i swoim zachowaniu, potem oceniać innych i pomawiać na publicznych forach, bo z tego mogą być wyciągnięte odpowiednie kroki, wizerunek bowiem psuje się komuś łatwo, a dobry buduje się długo.