niedziela, 1 września 2013

Krótka rozprawka o poprawnej inkubacji.


Mają być porady więc pierwsza, bardziej obszerna porcja informacji, czyli:
Jak poprawnie inkubować jaja straszyków.


Podstawowym problemem hodowców, którzy zaczynają przygodę z hodowlą owadów, głównie straszyków jest inkubacja jaj.
Już na stracie mogą pojawić się problemy i pytania, jak poprawnie je wyinkubować, co zrobić żeby owady zaczęły się kluć, jak zbudować inkubator, jaki jest najlepszy.

Zacznijmy zatem od ostatniego pytania.
Na temat inkubatorów krążą różne zdania.
Można wyróżnić dwa podstawowe typy inkubatorów: tzw. butelkowy i pudełkowy.
Wielu hodowców stosuje ten pierwszy, ale 10 lat hodowli straszyków i wiedza jaką zdobyłem od tego czasu pozwala zauważyć kilka podstawowych wad tego typu inkubatora.
Na start niech pójdzie wilgotność. Inkubator składa się z dna butelki typu PET, wypełnionego wodą, nad tym umieszczona jest gaza zamocowana recepturką, a na niej umieszczone są jaja. Całość często przykrywa część z szyjką butelki.
Niestety w tego typu konstrukcji wilgotność jest bardzo niska, temperatura w mieszkaniu/ pokoju często nie pozwala na dostateczne parowanie wody, które pozwoliło by utrzymać wilgotność na poziomie ok 85%, czego skutkiem są ciągle przeschnięte jaja, zahamowany, a w konsekwencji wstrzymany proces inkubacji i często zerwo klucie. Aby woda parowała dość dobrze potrzebna jest temperatura z rzędu 24-26*C (co w mieszkaniach, nie licząc specjalnie do tego przystosowanych pokoi hodowlanych, jest nieosiągalne), wiąże się to z dodakowymi kosztami hodowli w postaci kabli grzewczych, które wypadało by rozłożyć pod inkubatorami. Sytuowanie takich inkubatorów w pobliżu grzejników jest bardzo ryzykowne i zwykle kończy się ugotowaniem jaj. Spadki temperatur również są bardzo nie wskazane w trakcie inkubacji.
Wadą inkubatora butelkowego jest też jego nieporęczność. Średnice plastikowych butelek są małe, inkubacja jaj kilku gatunków w takim inkubatorze to zły pomysł, gdyż jaja nie powinny leżeć jedno na drugim. Dużo butelek, które są wypełnione wodą zajmuje dużo miejsca i niespecjalnie estetycznie wygląda, więc w dużych hodowlach to rozwiązanie niestety nie zdaje egzaminu.

Jakie są zatem plusy tego inkubatora, skoro się sprawdza, a ludzie często go polecają?
Na pewno przy małych hodowlach, liczących 2-3 gatunki jest on wygodnym sposobem inkubowania jaj. Istotnym plusem jest znikoma ingerencja w inkubację, to znaczy zraszanie jaj ograniczamy do zera, przyjmując, że woda w inkubatorze paruje dostatecznie dobrze (oczywiście braki wody należy sukcesywnie uzupełniać). Przy zachowaniu odpowiedniej temperatury w pomieszczeniu, a co za tym idzie odpowiedniej wilgotności sposób ten zda egzamin.

Ale po co utrudniać sobie życie skoro można łatwiej i bezpieczniej?

Moim zdaniem rozwiązaniem na wszystkie problemy zarówno początkujących hodowców, jak i tych którzy nadal szukają odpowiedniego dla siebie inkubatora jest inkubator pudełkowy.

Jest to prosta konstrukcja, składająca się z pojemnika z wieczkiem.
Najlepiej do budowy tego typu inkubatorów nadają się pojemniki na żywność, plastikowe pudełka po wacikach do uszu, ewentualnie pojemniki w które pakowana jest karmówka w zoologach.
Jak przygotować taki inkubator zapytacie. Nic prostszego. Wystarczy wyciąć w pokrywie sporych rozmiarów otwór, zostawiając jedynie tyle krawędzi, aby umocować na nich za pomocą taśmy lub kleju moskitierę, firankę z drobnymi oczkami, która posłuży jako wentylacja.
W pojemniku, a dokładniej w jego ściankach warto (aczkolwiek nie jest to konieczne) nawiercić lub wypalić dodatkowe otwory do wentylacji. Pamiętać należny jednak o tym, aby były one na tyle małe, by świeżo wykluty owad nie był wstanie się przez nie wydostać.
Dno tak przygotowanego inkubatora wykładamy ręcznikami papierowymi, które są według mnie najlepszym materiałem do inkubacji, gdyż w razie pojawienia się pleśni, wycieku zawartości jaja łatwo i szybko można je wymienić. Ręczniki również dobrze oddają wilgoć i w miarę regularnie schną co pozwala łatwo wyczuć potrzebę ich zraszania w celu podniesienia wilgotności.
Równie dobrze zamiast ręczników papierowych możemy zastosować wermikulit lub włókninę kokosową, mieszankę włókniny z piaskiem.
Na przygotowaną, wilgotną wyściółkę inkubatora wysypujemy jaja i tak o to rozpoczynamy przygodę z inkubacją.

Jakie są plusy takiego inkubatora?
Przede wszystkim łatwość wykonania i niezawodność. Inkubatory tego typu są lekkie, łatwo można je przenosić i operować nimi. Przy zapewnieniu bocznych otworów wentylacyjnych można je umieszczać jeden na  drugim. Przy sporej hodowli zajmują znacznie mniej miejsca.
Procent wylęgu w takim inkubatorze nierzadko sięga 100%, co jest zasługą odpowiednio utrzymanej wilgotności i dobrej wentylacji.
Aby utrzymać odpowiednią wilgotność należy zraszać dno inkubatora, można oczywiście zraszać jaja, woda, która na nie spada nic złego im nie zrobi, wręcz przeciwnie. Zraszać należy gdy zobaczymy, że wyściółka przesycha. W pomieszczeniu w którym znajdują się inkubatory mam zwykle 22-24st. C. co sprawia, że zraszam inkubatory regularnie co dwa dni, a dokładniej co drugi wieczór (przy zastosowaniu wermikulitu zraszanie będzie znacznie rzadsze, gdyż dobrze utrzymuje on wilgotność).

Żeby było fair. Minusem tego typu inkubatorów jest dość częsta ingerencja w nie, spowodowana zraszaniem. Większej ilości minusów nie jestem w stanie wyliczyć.

No dobrze, ale wypadało by napisać jeszcze o podstawowej wiedzy odnośnie warunków inkubacji skoro mamy już zbudowany inkubator.

Jaja najlepiej inkubować w temperaturze 22-24st. C.
Ten przedział temperatury zapewni optymalne warunki do inkubacji praktycznie 100% dostępnych w hodowli gatunków.
Obniżenie temperatury poniżej 20st. C spowoduje znaczne wydłużenie czasu inkubacji. Jednak inkubacja w temperaturze poniżej 15st. C wcale nie oznacza straty jaj. Przy zapewnieniu odpowiednich warunków wilgotności i dobrej wentylacji w niskiej temperaturze można inkubować, a raczej zimować jaja wielu gatunków w oczekiwaniu na wiosnę, gdy zimą brak pokarmu, ale to już zagadnienie na nowy artykulik.
Co do wilgotności to powinna utrzymywać się ona zawsze na wysokim poziome z rzędu 75-85%.
Odpowiednią wilgotność zapewni zraszanie inkubatora wieczorem, lub parująca woda z dna butelki.
Inkubator należy usytuować w bezpiecznym, spokojnym miejscu, gdzieś na półce szafki, z dala od bezpośredniego źródła ciepła w postaci grzejników, piecyków, w miejscu do którego nie wtargnie ciekawski kot, czy młodsze rodzeństwo. W przypadku jaj gatunków, które ich nie zagrzebują w podłożu, a jedynie rozsypują ważne jest by inkubator nie był przez cały dzień w ciemnym miejscu, musi być bowiem zachowany cykl dnia i nocy. Można to zaobserwować w cykliczności klucia się poszczególnych gatunków. Ot np. nimfy większości gatunków takich jak Oreophoetes peruana, Ramulus nematodes, Sipyloidea meneptolemus klują się nocą gdy panuje zupełna ciemność, zaobserwowałem natomiast, że liśćce klują się głównie nad ranem, natomiast młode takich gatunków jak np. Lonchodiodes sp. Negros klują się w środku dnia, lub popołudniem. Dla gatunków zagrzebujących jaja cykl dzień/noc nie ma większego znaczenia, gdyż młode klują się pod ziemią, gdzie światło słoneczne dociera w znikomej ilości.

Czas inkubacji różnych gatunków jest bardzo zmienny. Zwykle mieści się on w przedziale 3-7miesięcy.
Do skrajnych rekordzistów można zaliczyć gatunki takie jak: Hemiplasta falcata, Trachythorax maculicollis, Marmessoidea rossea, których jaja inkubują się około 1 miesiąca, oraz gatunki z rodzaju Haaniella czy Heteropteryx dilatata, których inkubacja trwa 10-12 miesięcy, a czasami dłużej.


W razie pojawienia się pleśni, lub gdy zawartość jaja wycieknie z niego, należy wymienić podłoże by nie dopuścić do nadmiernego rozwoju pleśni i straty jaj.
Czasem w inkubatorze mogą pojawić się roztocza żerujące na zepsutych jajach, warto wówczas wymienić całe podłoże, wyczyścić jaja delikatnie pędzelkiem, przepłukać je i ponownie włożyć do inkubatora. Warto też przesuszyć inkubator przez okres 1-3 dni, gdyż roztocza nie lubią suchych pomieszczeń.

Na ten moment nie przychodzi mi już nic do głowy, co warte byłoby odnotowania w tych zapiskach.
Gdyby ktoś miał pytania (o ile to czytacie) piszcie w komentarzach.

Na zakończenie fotki moich inkubatorów.

Inkubatory - widok ogólny

Inkubator

Inkubator - widok na wnętrze.
W prawej części inkubatora widać świeżo wyklute nimfy straszyków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz