środa, 18 września 2013

Idzie zima, rób zapasy

W ciągu ostatniego tygodnia otrzymałem chyba siedem wiadomości z zapytaniem co robić zimą z pokarmem dla owadów.
Tak więc sezon na te pytania uważam za otwarty. Pojawi się ich do czasu pierwszego śniegu jeszcze tyle, że szkoda liczyć, a i odpowiadać na każde z kolei szkoda, bo są to pytania powielane z roku na rok i wystarczy wpisać jedną frazę, taką jak "zima" w szukajce na terrarium.pl w odpowiednim dziale, by znaleźć odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania.
No ale nie każdy na terrarium.pl musi siedzieć, toteż pyta mailowo, czy w inny sposób, a blog ten też po to powstał by pomagać, a nie "zjeżdżać" innych jak to wyżej uczyniłem, za co w pierś się biję.

Więc do rzeczy.

Jako że październik za pasem, dni coraz krótsze, noce chłodniejsze, a poranki przywitają nas lada dzień przymrozkami sam wybrałem się po małe zapasy do lasu.
Wyjazd do Krakowa też nic dobrego w tej kwestii nie wróży, bo jednak żywieckie roślinki z dala od cywilizacji są o niebo lepsze od tych przetrzymywanych na balkonie w centrum Krakowa.
Tak więc plecak, wielki lniany wór, nożyczki, rękawice co by się nie pokłóć i na spacer po łąkach i do lasu.
Zebrałem rośliny takie jak: jeżyna (Rubus sp.), dąb (Quercus sp.), dziurawiec (Hypericum sp.), paproć (coś z Polypodiaceae).

Zacznijmy zatem od jeżyny, bo to ona stanowić będzie podstawę diety większości gatunków w nie tylko mojej hodowli zimą.
Zanim spadnie pierwszy śnieg, a w trakcie gdy z drzew lecą już liście, bardzo dobrze jest wybrać się do pobliskiego lasu w poszukiwaniu jeżyny zimozielonej. Jeśli z drzew opadają już liście, lub są zżółknięte, a jeżyna ma nadal zielone liście znaczy to, że jest zimozielona i możemy być pewni, że przetrwa całą zimę pod śniegiem.
Ale nie każdy ma czas by chodzić do lasu co tydzień i zbierać jeżynę dla owadów.
Oczywiście można się wybrać, przynieść jej znacznie więcej i wpakować do zamrażalnika, ale nie jest to najlepszy pomysł. W lesie, panuje zupełnie inny mikroklimat niż w zamrażalce, temperatura jest nieco wyższa niż w terenie otaczającym las, na dodatek liście jeżyny przykryte są warstwą śniegu, która izoluje je przed mrozem i wiatrem. Dzięki temu są zawsze zielone i soczyste, nie sczerniałe i wiotkie, jak po wyjęciu z lodówki.
Można takie zapasy wsadzić do wiadra z wodą i zostawić je w piwnicy czy w garażu. Jest to nieco lepszy pomysł, gdyż rośliny pozostaną w miarę świeże przez okres 2-3 tygodni, o ile będziemy uzupełniać im wodę i od czasu do czasu zrosimy liście zapewniając wyższą wilgotność niż ta, która panuje w zamkniętych pomieszczeniach. Ale po tym czasie liście zaczną żółknąć i schnąć, łodygi gnić i rośliny nie będą się do niczego nadawać.
Według mnie, najlepszym sposobem jest opcja trzecia, czyli coś pomiędzy mrożeniem, a przetrzymywaniem w pomieszczeniu.
W metodzie tej chodzi o jak najlepsze odzwierciedlenie w warunkach przydomowych warunków panujących w lesie pod śniegiem.
Zatem, gdy mam już zebrane rośliny (dobrze gdy jest ich całkiem sporo), na dworze leży już śnieg, a w prognozie pogody zapowiadają śnieżyce i 20 stopniowe mrozy, poszukujemy płachty materiału, może to być stare prześcieradło lub płótno do owijania roślin przed mrozem.
Łodygi roślin przycinamy pod skosem, pędy układamy równo jeden na drugim od czasu do czasu przelewając je wodą, nie otrząsając ich jednak z nadmiaru. Ważne jest to by wody zostało jak najwięcej między liśćmi. Możemy je związać w pęczki by łatwiej było je wybierać porcjami, gdy nadejdzie czas karmienia. Końce łodyg owijamy częściom materiału dobrze nasączonego wodą, a całość zawijamy w pozostałą część materiału, lub płótno do izolacji roślin. Takie zawiniątko wynosimy na dwór, sytuujemy gdzieś pod murem domu by był do niego łatwy dostęp i zasypujemy śniegiem. Śnieg zapewni izolację przed mrozem, woda między liśćmi przez pewien czas będzie dostępna dla roślin przez co tak szybko nie zeschną.
W ten sposób przygotowane jeżyny wytrzymały u mnie blisko 3 miesiące i po wniesieniu do domu były jak dopiero co zerwane, a świeżość utrzymywały do następnej podmiany pokarmu, nie schnąc ani opadając.
 Jeśli mieszkamy w bloku możemy tę metodę nieco zmodyfikować; wkładamy rośliny do miski z wodą, musimy jednak pamiętać o tym by pozbawić łodygę od dołu liści na długości ok 10cm, gdyż ta część zamarznie w wodzie. Wynosimy je na balkon. Rośliny polewamy obficie wodą i opatulamy prześcieradłem lub czymkolwiek innym co ochroni je przed mrozem, dymem, a zapewni wymianę gazową.

Jeżyna - Rubus sp.

Jeżyna - Rubus sp.

Na zdjęciach jeżyna z dużymi kolcami -rośnie na nasypach, lub przed lasami, w głębi lasu spotkamy tzw. jeżynę bezkolcową z delikatnymi włoskami pokrywającymi liście i cienkimi kolcami na łodygach.


Malina swoje liście i wartości pokarmowe utrzyma najdłużej do połowy listopada. Tak zwane odmiany jesienne, które owocują późnym latem i we wrześniu zatrzymują liście najdłużej. Niejednokrotnie zbierałem jeszcze pędy z zielonymi liśćmi w okolicach 10-16 listopada.
Większość malin, przynajmniej w moim sąsiedztwie, już nabiera bordowego zabarwienia łodygi, a dolne liście zaczynają już żółknąć co niechybnie zwiastuje koniec lata. Będą się nadawały do zerwania jeszcze przez około 3-4tygodnie.
A co z mrożeniem liści malin? No niestety to nic nie da. W skrócie - woda znajdująca się w liściach rozsadzi komórki pod wpływem ujemnej temperatury. Liście staną się brązowe, będą nieprzyjemnie pachniały, zaczną odpadać od łodyg i szybko pleśnieć lub schnąc na wiór przy niskiej wilgotności. A nie o taki pokarm zimą nam chodzi. Takie liście nie zawierają nic dobrego i przydatnego w diecie owadów.

Maliniak

Malina - odmiana jesienna - przebarwień łodyg brak

Malina - widoczne przebarwienia łodyg


Mam nadzieję, ze temat rodzaju Rubus wyczerpałem, brnijmy zatem dalej.

Co z dębem? Dąb powinien utrzymać w miarę zielone liście najdłużej do pierwszego tygodnia listopada (zwykle w drugiej połowie października jest już jednak żółty). Potem zaczną żółknąć i brązowieć i nie będą nadawały się zbytnio na pokarm.
Dąb można jednak zamrozić. Póki ma on jeszcze zielone liście, a temperatury są już bardzo niskie, zbieramy gałązki, równo podcinamy wkładamy do worka i wjeżdżamy z nimi do zamrażalki.
Po wyciągnięciu porcji najlepiej jest ją zanurzyć w zimnej wodzie. Dzięki temu liście będą bardziej zielone, jednak nie ma się co łudzić, w większości i tak zbrązowieją i zeschną na drugi dzień. Jednak pozostaną długo na gałęzi i będą mimo to chętnie podgryzane przez owady, a niejednokrotnie mogą uratować hodowlę gatunku, który nic innego niż dąb nie tknie. Oczywiście do karmienia nadaje się zarówno dąb szypułkowy, bezszypułkowy jak i czerwony.

Dąb - Quercus

Kolejny strzał - dziurawiec (Hypericum). Posiadam w hodowli gatunki, które żywią się tą rośliną. Postanowiłem więc poeksperymentować z mrożeniem. Wyniki są zadowalające. Po tygodniu przebywania w zamrażalce w foliowym woreczku, pędy po wyciągnięciu zanurzeniu w zimnej wodzie były zielone przez ok 20min, potem nabrały nieco srebrnej barwy i barwą bardziej przypominały Eucaliptus gunii, niż dziurawiec. Mimo to owady żerują na nich bez problemu. Do karmienia nadaje się zarówno ten dziko rosnący z łąki jak i formy ogrodowe, czy doniczkowe.

Dziurawiec - Hypericum

Dziurawiec - Hypericum

W lesie zebrałem również paprotkę. Co prawda nie zamrażałem jeszcze nigdy paproci, ale zimą szukając jeżyny bardzo często można znaleźć połamane przez śnieg zeszłoroczne liście. Podejrzewam zatem, że przy zapewnieniu większej wilgotności, sprawdziłby się najlepiej sposób mrożenia jak w przypadku jeżyny, to znaczy zawiniątko i na dwór pod śnieg. Oczywiście zimą  można ratować się paprotką domową o ile nie jest ona podlewana nawozami, czy zraszana insektycydami.

Paproć domowa z dniczki

Paproć z lasu

No i teraz nasz gość specjalny. Roślina, która spędza sen z powiek wielu amatorom - ligustr (Ligustrum).
To na jego temat pojawia się najwięcej pytań, to on jest mogło by się wydawać najbardziej problematyczny. Nic bardziej mylnego.
Ligustr, jak wiele innych roślin posiada odmiany zimozielone. Utrzymują one zielone liście całą zimę. Ale nie tylko one. Zwykły ligustr używany do formowania żywopłotu, sadzony między blokami, czy w ogrodzie, jeśli tylko chroniony jest od wiatru np. ścianą bloku czy inną rośliną jak Thuja również zatrzymuje liście całą zimę. Co prawda nie jest on tak gęsto pokryty liśćmi jak odmiana zimozielona, gdyż część z nich i tak opadnie, ale jest on o wiele łatwiej dostępny.
Liście z czasem, zwłaszcza gdy zima długo trwa mogą przybrać nieco bordową barwę. Bez obaw. Nadają się one tak samo do karmienia, jak te zielone. Wiatr jest największym wrogiem ligustru zimą. Dlatego najważniejsze jest szukać go między blokami, gdzie wiatr najmniej szaleje. W parkach często nie ma miejsc, w których żywopłoty byłyby osłonięte. O zanieczyszczenia nie ma się co zbytnio martwić, hodowałem owady całą zeszłą zimę na ligustrze z blokowiska z centrum Krakowa, a poprzednie lata (gdy mieszkałem w Żywcu) często rwałem gałązki na osiedlu wracając ze szkoły.
Mrożenie ligustru podobnie jak maliny nic nie da. Liście zbrązowieją, opadną i spleśnieją. Opcja zawiniątka też na nic się zda. Dlatego nie ma co panikować, a szukać miejsca gdzie wiatr nie hula, a ligustr rośnie.
A jak wygląda ligustr zimozielony? Liście są bardziej owalne, większe i bardziej mięsiste niż zwykłego. Zwykle są jaśniejsze, jasno zielone, czy wręcz żółtawe, ale zwykle występują w odmianie "variegata" zielone wnętrze, jasno obwiedzione. Wystarczy wklepać "ligustr zimozielony" w wujka googla i zobaczyć w grafice. Zdjęć cudzych umieszczać nie będę, a w necie jest ich cała masa.

Ligustr - Ligustrum

Z roślin dostępnych cały rok, a występujących w diecie owadów warto wymienić również ognik (Pyracantha). Jest to roślina jednak wrażliwa na mrozy i nie wszędzie przetrwa zimę. Warto ją dlatego przed przymrozkami owinąć jakimś materiałem, lub podobnie jak ligustr ochronić przed wiatrem i mrozem innymi roślinami, lub szukać między blokami/ domami.

Ognik - Pyracantha

Ognik - Pyracantha

Kolejna to rododendron (Rhododendron). Tej roślinie nie straszny śnieg i mróz. Jest często sadzona w ogrodach, między blokami, na działkach. Zachowuje liście zielone przez cały rok.

Warto wspomnieć również o oleandrze (Nerium). Często można go spotkać na słonecznych tarasach, ja osobiście hoduję go jako roślinę pokojową. Jest on wiecznie zielonym krzewem, który stanowi pokarm m.in dla takiego gatunku jak Trachythorax maculicollis. Jest on pospolicie sadzony wzdłuż alejek, czy na placach w Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Włoszech czy Izraelu. Należy pamiętać jednak, ze każda część rośliny jest silnie trująco i po kontakcie z sokiem z odciętej części należy umyć ręce.

Oleander - Nerium

Z kolei gdy zima zacznie ustępować, najwcześniej pąki wypuszcza bez lilak/ lilak pospolity (Syringa vulgaris). Również najwcześniej posiada on w miarę rozwinięte liście. Zawierają one jednak bardzo dużo soków, które nie najlepiej wpływają na układ pokarmowy owadów. Świeże, dopiero co rozwinięte liście podajemy w niewielkiej ilości, gdyż nadmiar powoduje biegunki, a w extremalnych wypadkach śmierć owada. Gdy liście są już suche - nie lepkie - w dotyku, lilak stanowi równie dobry co ligustr pokarm dla owadów.

Lilak - Syringa vulgaris


Oczywiście należało by wymienić jeszcze takie rośliny jak buk (Fagus), leszczyna (Corylus) czy grab (Carpinu), gdyż są one dobrym urozmaiceniem w diecie, głównie wiosną, gdy liście są świeże, a owady po zimie potrzebują świeżej dawki witamin.
Truskawkę czy poziomkę (Fragaria sp.) które również sprawdzają się jako urozmaicenie diety, gdyż nie jest prawdą, że owady należy hodować cały czas na jednym pokarmie. W terrarium spokojnie można umieścić flakon z 2-4 rodzajami roślin pokarmowych, a owady same wybiorą co chcą jeść. Błędne są stwierdzenia, jakoby urozmaicona dieta powodowała problemy zdrowotne owadów.
Bluszcz (Hedera) również sprawdza się jako roślina żywicielska, ale nie u wszystkich gatunków. Akceptują go głownie gatunki z rodziny Heteropteryginae, czy te najbardziej popularne gatunki będące w znacznej mierze polifagami.
Eukaliptus (Eucalyptus sp) jest często nieodzownym elementem w hodowli głównie australijskich gatunków. W handlu łatwo nabyć takie gatunki jak E.gunii czy E.citriodora. Oba gatunki równie dobrze sprawdzają się jako pokarm i są przyjmowane przez większość straszyków, a przy takich rodzajach jak Anchiale ssp., Acrophylla ssp. wydają się być niezastąpione i nieodzowne w diecie.
Nadal rzadka do nabycia w Polsce jest roślina taka jak salal (Gaultheria shallon). Jest ona używana w kwiaciarniach do przystrojenia bukietów, a w hodowlach powinna stanowić podstawę diety takich gatunków jak Achrioptera fallax czy Marmosoidea rossea

O trzykrotkach, sałatach, bazyliach nie napiszę teraz bo to kwestia na kolejny obszerny wpis, czym NIE karmić owadów, więc to w swoim czasie. Dzisiaj wymieniłem rośliny najczęściej stosowane w diecie straszyków oraz wymieniłem sposoby ich przetrzymywania zimą.
Mam nadzieję, ze wpis ten rozjaśni wiele problemów i odpowie na pytania. Każdy kto zapyta, będzie usilnie bowiem do niego odsyłany, aż nauczy się co i jak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz